Halina Szurmiak (1922–1945)

Anna Żalińska

Halina Barbara – tak często się podpisywała. Już samo to wskazuje na silnie wykształcone u niej cechy osobowości, jakimi były powaga i poczucie odpowiedzialności. Jednocześnie została zapamiętana jako osoba bardzo wesoła, energiczna i towarzyska. Bliscy wołali na nią raczej Halinka czy też Hala. W beznadziejnej, okupacyjnej rzeczywistości potrafiła swoją postawa wzbudzić nadzieję i wiarę, dla otoczenia była jak promień słońca pośród mroków. W styczniu 1945 r. została raniona odłamkiem bomby. W ostatnich tygodniach życia, które spędziła w szpitalu, mimo fizycznego bólu, odznaczała się wśród cierpiących współtowarzyszek niegasnącą pogodą ducha i cierpliwością. Taką ją zapamiętano.

Halina przyszła na świat 29 maja 1920 r. w Nowym Sączu przy ul. Kunegundy 15[1] jako pierworodne dziecko dwójki nauczycieli: Bolesława i Anny z domu Juszczyk. Bolesław Szurmiak był polonistą w Szkole Powszechnej im. A. Mickiewicza w Nowym Sączu. Należał także do Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”. Jako oddany pedagog skutecznie kształtował zainteresowania humanistyczne swoich uczniów (ukierunkował m.in. Antoniego Sitka – o czym on sam wspominał[2]).

W 1924 r. małżeństwu Szurmiaków urodziła się druga córka Maria, zaś 26 grudnia 1928 r. na świat przyszła Aleksandra. Dzieciństwo Haliny i jej sióstr było dosyć beztroskie. W 1930 r. ze wzorowym świadectwem ukończenia czwartej klasy Szkoły Powszechnej im. K. Hofmanowej (w tzw. „Ciuciubabce”), przystąpiła Halina do egzaminu wstępnego do gimnazjum. Już wtedy zdradzała talent literacki. Należała do szkolnego chóru. Przejawiała także zamiłowanie do sportu (wspaniale jeździła na łyżwach) i górskich wycieczek. W 8 klasie gimnazjalnej była redaktorką naczelną międzyszkolnego pisma „Zew Gór”. Domową tradycją Szurmiaków było układanie wierszyków i organizowanie przedstawień na różne rodzinne święta – w czym przodowała Halina. Czas intensywnie wypełniony nauką przeplatany był wakacyjnymi pobytami u „księdza Wujaszka” w Garwolinie – brata matki, który otaczał siostrzenicę wyjątkową opieką, także finansową – szczególnie w czasach studenckich[3].

W gimnazjum Halina zaangażowała się w harcerstwo. Wstąpiła do drużyny w 1932 r., zaś 6 maja 1934 r. złożyła przyrzeczenie harcerskie. Rok później, po odbyciu kursu w Błotach Karwieńskich nad morzem, została zastępową w V drużynie żeńskiej przy szkole im. Hofmanowej. Od 1 lutego 1937 podjęła się pełnienia roli drużynowej, którą to funkcję sprawowała – według relacji siostry – aż do wybuchu wojny. Była obecna na słynnym Międzynarodowym Zlocie ZHP w Spale w lipcu 1935 r. Zdobywała kolejne stopnie harcerskie: ochotniczki, pionierki i samarytanki, zdobyła sprawności: wskazi-drogi, przewodniczki po mieście, kucharki, obozowiczki, praczki, pokojówki i gazowniczki[4].

Od czasów gimnazjalnych, przez cały okres okupacji, Halina prowadziła dzienniczek – tzw. „powierniki”. Dużo miejsca poświęciła tam swoim uczuciom, stanom duchowym i doświadczeniom religijnym. Już zimą 1933 r., w wieku 13 lat, wstąpiła do Sodalicji Mariańskiej. Na tę okoliczność odbyło się przedstawienie teatralne, w którym Halina grała główną rolę[5]. W maju 1938 r. wyjechała na Kongres Eucharystyczny do Budapesztu, co wspomina jako przecudną, a krótką pielgrzymkę[6].

Latem 1938 r., z dyplomem maturalnym w ręku, rozważa studia na Wyższej Szkole Dziennikarskiej w Warszawie. Ostatecznie decyduje się na podjęcie studiów na Uniwersytecie Warszawskim. Rozpoczyna równolegle dwa kierunki: polonistykę i psychologię pedagogiczną. Po roku nauki wszystkie egzaminy zdaje pomyślnie[7]. Zasłużone wakacje spędza z rodziną w Nowym Sączu. Tutaj zastaje ją wybuch wojny. Od razu zgłasza się do pogotowia harcerskiego. Po kilku dniach, wobec zbliżających się Niemców, państwo Szurmiakowie wyjeżdżają do Garwolina. W Garwolinie u „Wujaszka” Halina zgłasza się do harcerskiej służby pielęgniarskiej[8].

W obliczu zajęcia kraju przez okupantów, rodzina Szurmiaków powraca do domu. W Nowym Sączu Halina musi wynaleźć sobie zajęcie, aby uniknąć wywózki do pracy przymusowej i otrzymać Ausweis (okupacyjny dowód osobisty). Wraz z siostrą Marią zapisują się na dwumiesięczny kurs krawiecki. To, co udaje im się uszyć wymieniają na wsi na produkty spożywcze. Potem Halina uczy się stenografii niemieckiej i po długich zabiegach otrzymuje pracę maszynistki w kolejowych zakładach naprawczych, będących pod zarządem niemieckim[9]. Tam pracuje do ostatniego dnia okupacji, który był jednocześnie dniem jej tragicznego wypadku. Biurowy koszmar – tak można określić warunki jej pracy. Mimo przykrości doznawanych ze strony niemieckich przełożonych, wśród kolegów uchodziła za zawsze uprzejmą i pogodną, choć nigdy usłużną. Nawet z pracy dla okupanta starała się wyciągnąć jakieś korzyści: za pośrednictwem Niemców pracujących w zakładzie przekazywała paczki od rodzin dla Sądeczan wysłanych do pracy w III Rzeszy. Po 11–12-godzinnym dniu pracy znajdowała czas na samokształcenie – robiła to w sposób bardzo planowy. Zajmowała się nauką angielskiego, przekładami z niemieckiego na polski, czytała literaturę filozoficzną, religijną i beletrystyczną. Nadal pisała własne utwory – z  trudem znajdując na to czas pomiędzy pracą, a obowiązkami domowymi i niesieniem pomocy chorej z przepracowania matce. Gdy wstrząsnęła nią śmierć kolegi z lat dziecinnych – Jerzego Szaflarskiego (brata Danuty, z którą także łączyła Halinę przyjaźń) – napisała dla niego nowelę „O Jacku i Alicji”. Pozostawiła po sobie kilkanaście zeszytów z opracowaniami lektur filozoficznych, religijnych, naukowych i beletrystycznych. Jej listy do przyjaciół ze studiów były swoistymi referatami, listami apologetycznymi i powiastkami filozoficznymi, w których chciała ich przekonać do obrania drogi cierpliwości, samokształcenia i wytrwałości, która miała prowadzić ich ku Bogu[10].

Silna była u niej młodzieńcza potrzeba działania, ekspresji i dzielenia się. Rzeczywistość okupacyjna mocno ją przytłaczała. Nie potrafię żyć w zwykłości – pisze – duszę się i nie znajduję ujścia dla wyrażania swych myśli i jeślibym nie miała Sprzymierzeńca [tak określa swego bliskiego przyjaciela z czasów okupacji[11]] i książek, popadłabym w czarną melancholię[12].

W czasie okupacji Halina powróciła do harcerstwa, w zgoła jednak odmiennej roli niż przed wojną. Z braku źródeł trudno odtworzyć ściśle te wydarzenia. W konspirację kurierską została „wciągnięta” zapewne przez swoją dawną instruktorkę Bronisławę Szczepaniec. Okres najintensywniejszych działań Haliny na tym polu mógł przypadać od wiosny 1940 r. do marca 1941 r. Wtedy to w ramach ZWZ-AK działała aktywna grupa harcerek-kurierek pod dowództwem Zofii Kuhnenówny ps. „Karolcia”. Zofia była główną kurierką nowosądeckiego Inspektoratu i współpracowała ściśle m.in. ze wspominaną Bronisławą Szczepańcówną, Ewą Harsdorf, Lidią Scheurówną, Marią Długopolską, Janiną Aleksander, Zofią Stebelską, Marią Wusatowską i Bronisławą Strumiłło. Halina w tym zespole mogła wysyłać korespondencję i rozkazy, kolportować prasę podziemną, nawiązywać łączność z innymi kurierkami czy dostarczać wiadomości lub teksty do tajnej drukarni. Działalność powyższej grupy została przerwana aresztowaniami, które miały miejsce w marcu 1941 r. „Karolci” udało się wtedy uciec, zamiast niej do obozu koncentracyjnego trafiła jej matka Hermina, która przebywała najpierw w Ravensbrück, skąd została wysłana do komory gazowej Oświęcimia w jednym z pierwszych transportów chorych i niezdolnych do pracy kobiet[13]. Halina mogła angażować się w ww. sposób, choć – jak pisze jej biograf ks. S. Nawrocki – w pracy konspiracyjnej zasadniczo nie brała udziału, nie miała ku temu warunków. Z drugiej strony – zaznacza ks. Nawrocki – wzięła się z zapałem do roboty harcerskiej[14]. Jakaż była w czasie okupacji inna „robota harcerska” niż tajne komplety, konspiracyjna łączność i działalność charytatywna? Halina w czasie wojny stworzyła w miejscu pracy, tj. na trenie warsztatów kolejowych, zastęp harcerek. Kobiety te aktywnie uczestniczyły w akcjach dożywiania dzieci, pomocy wysiedlonym w ramach działalności Rady Głównej Opiekuńczej, a także regularnie uczestniczyły w nabożeństwach, przyjmując Komunię Św. w intencji wolności ojczyzny[15].

Halina kochała góry i kwitnące jabłonie. Jej pierwszą wyrażoną słowami myślą, kiedy powiedziano jej o konieczności amputacji nogi, było: To już więcej nie pójdę na Przehybę? Zaraz po tym pytaniu dodała: Niech się dzieje wola Boża[16]. Wolne niedziele – a była to zazwyczaj co druga – spędzała na wycieczkach w okolice Sącza. To właśnie w czasie jednej z takich wycieczek – w Tatrach – przeżyła (jak sama to określała w „powiernikach”) „nawrócenie”. Doświadczając latem 1941 r. burzy pod Giewontem zrozumiała, że jej powołaniem jest nieustannie się doskonalić i nieść pomoc potrzebującym, tym z najbliższego otoczenia, w miarę posiadanych możliwości. Zaczęła tworzyć grypy samokształcenia, grupy rekolekcyjne, a jej korespondencja przybiera cech systematycznego wykładu moralności chrześcijańskiej. Wyczuwając jej otwartość i dobroć, spontanicznie zaczynają gromadzić się wokół niej ludzie. Dla przyjaciół w miejscu pracy staje się powiernicą i doradczynią. Nazywają ją „swoim Słonkiem”. Na miniwykłady filozoficzne wykorzystywała nawet 10-minutowe przerwy śniadaniowe. Wieczorami, w prywatnych mieszkaniach, odbywały się zebrania dyskusyjne inicjowane przez Halinę. W Białym Klasztorze organizowała spotkania z psychologii, rekolekcje i dni skupienia z pomocą zaprzyjaźnionych kapłanów[17]. Rozdzielajmy siebie nie zapominając o sobie – pisze w „powiernikach” – Bądźmy na usługach ludzi, nie przestając pracować dla siebie. Obdarzajmy ludzi, nie pomijając siebie i nie oszczędzając hojności. To najpiękniejszy program połączenia miłości bliźniego z własną[18].

Halina stała się nieliczną z ofiar działań frontowych w Nowym Sączu, kiedy odwrót niemieckich kolumn był bombardowany przez Rosjan. Było to popołudniem 16 stycznia 1945 r. Jak zwykle przyszła do domu na półgodzinną przerwę obiadową i wahała się, czy wobec ucieczki niemieckich zarządców w ogóle wracać już do pracy. Zdecydowała się wrócić po teczkę. W drodze do zakładu została raniona odłamkiem bomby lotniczej. Fragment pocisku utkwił w jej udzie, powodując złamanie kości udowej i znaczne krwawienie[19]. Leżała potem w szpitalu z nieustanną gorączką, a noga musiała zostać amputowana. Halina modliła się i ofiarowała swoje cierpienie za innych. Nikt nie słyszał od niej słowa skargi, była wsparciem dla innych chorych. Miesiąc po amputacji jej sytuacja wcale nie poprawiała się, rana uda jątrzyła się coraz bardziej. Halina Szurmiak zmarła w Niedzielę Palmową 25 marca 1945 r. Pogrzeb odbył się we wtorek po Wielkanocy. Z domu na cmentarz białą trumnę ozdobioną kwiatami z jej ciałem nieśli koledzy. Do śmierci podchodzę pogodnie – pisała w liście do przyjaciółki – ma dla mnie ona kolor biały wedle wyobrażeń japońskich. Śmierć jest tylko decydującym punktem zwrotnym – przejściem z jednej fazy życia – niekoniecznej, przemijającej, do drugiej fazy – koniecznej, stałej, pewnej[20].

Tak świadectwo życia Haliny Szurmiakówny podsumowała po wojnie jej przyjaciółka: Biła od niej energia, pełnia życia […] Coś niesłychanego. Nie uwierzyłabym nigdy, gdybym nie była naocznym świadkiem […] Zmieniała gruntownie nasze dusze, wyrywała z apatii, interesowała życiem i uczyła podpatrywać jego piękno[21].

——————————————————————————————

[1] „Taterniczka ducha”. Życiorys Haliny Barbary Szurmiakówny studentki Uniwersytetu Warszawskiego, oprac. ks. Stanisław Nawrocki TJ, Kraków 1980 r., s. 3. Pozycja ta jest podstawowym źródłem informacji o życiu Haliny Szurmiak i została opracowana na podstawie jej „powierników”, korespondencji i rozmów z ludźmi, którzy ją znali.

[2] Antoni Sitek i jego rodzina [w:] Zachowajmy w pamięci. Katalog wystawy, A. Totoń, R. Bobrowski, s. 61.

[3] „Taterniczka ducha”…, s. 4–11 i dalsze.

[4] Archiwum Narodowe w Krakowie Oddział w Nowym Sączu (dalej: ANKr O/NS), Materiały do dziejów harcerstwa w nowosądeckim, Notatka biograficzna autorstwa Marii Szurmiakówny, sygn. 31/559/38, s. 133–135.

[5] „Taterniczka ducha”…, s. 15.

[6] Ibidem, s. 21.

[7] Ibidem, s. 24.

[8] ANKr O/NS, Materiały do dziejów harcerstwa, Notatka biograficzna, sygn. 31/559/38, s. 135.

[9] „Taterniczka ducha”…, s. 45–46.

[10] Ibidem, s. 50–53, ANKr O/NS, Materiały do dziejów harcerstwa, Notatka biograficzna, sygn. 31/559/38, s. 133.

[11] 8 listopada 1942 r. mężczyzna ten został przez Niemców aresztowany; wypuszczono go potem na wolność, por. „Taterniczka ducha”…, s. 99. „Powierniki”, a za nimi ks. S. Nawrocki nie podają nazwisk osób bliskich Halinie, stąd bez dodatkowych źródeł osoby te nie są możliwe do zidentyfikowania.

[12]„Taterniczka ducha”…, s. 97.

[13] Zofia Kuhnen-Gawrońska [w:] Zachowajmy w pamięci…, s. 37.

[14] „Taterniczka ducha”…, s. 99.

[15] Ibidem.

[16] ANKr O/NS, Materiały do dziejów harcerstwa, Notatka biograficzna, sygn. 31/559/38, s. 139.

[17] ANKr O/NS, Materiały do dziejów harcerstwa, Notatka biograficzna, sygn. 31/559/38, s. 139–143, „Taterniczka ducha”…, s. 145, 166.

[18] „Taterniczka ducha”…, s. 59.

[19] ANKr O/NS, Materiały do dziejów harcerstwa, Notatka biograficzna, sygn. 31/559/38, s. 133, „Taterniczka ducha”…, s. 154–157.

[20] ANKr O/NS, Materiały do dziejów harcerstwa, Notatka biograficzna, sygn. 31/559/38, s. 145, „Taterniczka ducha”…, s. 166.

[21] „Taterniczka ducha”…, s. 109.