Zofia Rysiówna (1920–2003)
Anna Żalińska
Zofia Rysiówna przyszła na świat 12 maja 1920 r.[1] w Rozwadowie (dziś dzielnica Stalowej Woli). Była siódmym dzieckiem w rodzinie Heleny i Józefa Rysiów. Ojciec był austriackim urzędnikiem kontroli skarbowej, pochodził z Mordarki koło Limanowej. Matka wywodziła się ze szlacheckiej rodziny Malinowskich, która po rzezi galicyjskiej opuściła swój dwór w Korzennej i osiedliła się w Nowym Sączu. Józef Ryś zmarł nagle 8 września 1920 r., pozostawiając czterdziestoletnią wdowę z licznym potomstwem. Osierocił Zofię, gdy ta miała zaledwie trzy miesiące. Oprócz niej zostali jeszcze: Władysław (ur. 1901 r.), Bronisław, Zbigniew (ur. 1914), Wanda, Stanisława i Maria. Wobec powyższego Helena Ryś, szukając pomocy rodziny i pewnego dachu nad głową, przeprowadziła się do Nowego Sączą, do domu po matce, który mieścił się przy ul. Matejki 2[2].
Zofia po ukończeniu szkoły powszechnej uczęszczała do Gimnazjum Żeńskiego im. M. Konopnickiej w Nowym Sączu. Już w czasach szkolnych wyróżniała się piękną deklamacją i śpiewem[3]. Jej talent dostrzegł Bolesław Barbacki, pod którego okiem grywała w Teatrze Towarzystwa Dramatycznego.
Po maturze w 1938 r. wyjechała do Warszawy, gdzie rozpoczęła studia w Państwowym Instytucie Sztuki Teatralnej. Lato 1939 r. spędzała w domu z rodziną. Po wybuchu wojny, w związku z niemieckim nakazem zamknięcia wszystkich polskich szkół wyższych, Zofia pozostała w Nowym Sączu. Przynajmniej do czasu zawiązania się na jej uczelni tajnego nauczania. W Sączu, wobec przymusowych skierowań do pracy w Niemczech dla niezatrudnionych oraz w celu otrzymania Ausweisu (dowodu osobistego) oraz kartek żywnościowych, Zofia musiała podjąć pracę. Otrzymała stanowisko sekretarki w Zarządzie Miejskim, gdzie jej przełożonym był dr Stanisław Długopolski[4]. Pełniła niejednokrotnie rolę tłumaczki niemieckiego zarządcy miasta – Stadtkommissara dr. Heina[5]. W działalność konspiracyjną zaangażowała się poprzez swojego brata Zbigniewa Rysia. Organizowała przepustki, do których miała dostęp, pracując w Magistracie[6]. Nasz dom przy ul. Matejki 2 był ważnym punktem przerzutowym na Węgry. Przekazywaliśmy informacje na Zachód, ukrywaliśmy Żydów[7] – wspominała Zofia. To na polecenia brata wykonywała różne zadania, głównie kurierskie i kolporterskie. Poinstruowana przez Zbigniewa bardzo oględnie, znała jedynie zasadę milczenia przez 24 godziny – w razie aresztowania miał to być minimalny czas, w którym pozostali członkowie siatki konspiracyjnej mogli ratować się ucieczką, zacierano ślady działalności konspiracyjnej, zmieniano skrzynki kontaktowe itp. Zabrzmi to śmiesznie, ale ja w ogóle nie wiedziałam, że jestem w konspiracji. Przysięgę złożyłam mojemu bratu i nie wypytywałam go o żadne szczegóły, a on też mi się nie zwierzał z tego, co robi. Wszystko polegało na pewnych moich domysłach. Mój brat wychodził ze słusznego założenia, że jak ktoś nie wie, to nigdy tego nie powie – opowiadała ze śmiechem Zofia Rysiówna w wywiadzie radiowym dla Polskiego Radia w 1969 r.[8]
Wydarzeniem przełomowym – jak miało się później okazać – w życiu Zofii w czasie okupacji była akcja „Szpital”, czyli uwolnienie Jana Karskiego ps. „Witold” (właść. Jana Kozielewskiego), do którego doszło w lipcu 1940 r. Historia ta zaczęła się dwa miesiące wcześniej, w maju, kiedy Zofia – jak bywało nieraz – przyjęła w domu rodzinnym przy ul. Matejki 2 dwóch nieznanych mężczyzn, którzy zgłosili się do jej brata. Zostali na noc, po czym w asyście Zbigniewa ruszyli w dalszą drogę do węgierskiej granicy[9]. Jan Karski przedostał się na Słowację prowadzony przez doświadczonego kuriera Franciszka Musiałowicza ps. „Myszka” z Piwnicznej, dla którego był to trzydziesty drugi od wybuchu wojny kurs przez granicę. Niestety na Słowacji nastąpiły nieprzewidziane komplikacje – na Karskiego nie czekał umówiony samochód. Musiałowicz podjął decyzję o pokonaniu stukilometrowego odcinka pieszo, jednak na prośbę Karskiego, który szedł z poranioną stopą, zdecydował się na nocleg we wsi Demjata. Udzielający noclegu gospodarz, Michał Muszyński [właściwie Mušynski], zdradził i wydał kurierów w ręce słowackiej straży granicznej. Po przeszukaniu Karskiego i wstępnej analizie materiału konspiracyjnego, który miał przy sobie, Słowacy doszli do wniosku, że mają do czynienia z kimś ważnym. Uwięziono go w Preszowie. Franciszek Musiał został wydany posterunkowi niemieckiej policji granicznej – Grenzpolizeikommissariat[10] – w Muszynie, a stamtąd przewieziono go do Nowego Sącza. Po brutalnych przesłuchaniach został zesłany do obozu koncentracyjnego w Sachsenhausen, a potem do męskiego podobozu przy KL Ravensbrück, gdzie doczekał wyzwolenia[11]. Jan Karski, w obawie przed torturami, aby nie zdradzić nikogo, w celi więziennej próbował popełnić samobójstwo, podcinając sobie żyły. Ponieważ liczono na ważne zeznania, Niemcy przejęli więźnia i podjęli akcję ratunkową. Karskiego przewieziono do sądeckiego szpitala, gdzie znalazł się pod opieką m.in. doktora Jana Słowikowskiego, członka ZWZ[12]. Kurier, nie ufając nikomu z personelu, nie chciał z nikim rozmawiać. Dopiero podczas spowiedzi świętej – co zasugerował doktor Słowikowski – wymienił jedyne znane mu w Sączu imię i adres – Zofii. Szybko dano znać Rysiównie, która – w habicie szarytki (siostry posługiwały wówczas w szpitalu) – weszła nie wzbudzając niczyich podejrzeń do sali, w której leżał więzień. Dopiero wtedy Karski poprosił ją o zawiadomienie przyjaciół z konspiracji o sytuacji. Zofia pojechała do Krakowa pod wskazany adres, na ul. Czarodziejskiej 52 i rzeczywiście, krakowscy dowódcy Związku Walki Zbrojnej (Komendantem Obszaru Kraków był wówczas płk Tadeusz Komorowski ps. „Korczak”, później „Bór”) zorganizowali pomoc: wysłano do Sącza konspiratora Stanisława Rosińskiego, a Zofia otrzymała pieniądze, za które miano przekupić strażników. Sądeckie podziemie opracowało plan ucieczki. Poprzez Zofię Rysiównę i doktora Słowikowskiego przekazano informacje Karskiemu. Nadszedł pamiętny moment: 28 lipca 1940 r. uśpiono Józefa Jeżyka i Józefa Laskowika – byli to funkcjonariusze policji granatowej pilnujący więźnia, którzy podobno świadomie wypili herbatę ze środkiem nasennym. Karski wyprowadzony przez konspiratorów do wyjścia, ostatecznie wyskoczył przez okno. Potem kajakiem wydostał się z miasta i został bezpiecznie doprowadzony na melinę, zorganizowaną przez Zofię Rysiównę w majątku Jana Morawskiego w Marcinkowicach[13].
Brawurowa akcja uwolnienia więźnia politycznego, zaplanowana przez sądeckie podziemie, weszła do historii jako jedno z lepiej przeprowadzonych tego typu działań w okupacyjnej Polsce. Jan Karski zasłużył się w latach późniejszych w znaczący sposób jako kurier między Warszawą a Londynem i emisariusz Rządu Polskiego na Uchodźstwie[14]. Cena jego wolności miała się jednak okazać wysoka.
Niedługo po lipcowych wydarzeniach Zofia powróciła do Warszawy, gdzie uczyła się śpiewu u prof. Beliny Skupiwskiego w Szkole Muzycznej i kontynuowała naukę aktorstwa na tajnych kompletach. Mieszkała u siostry i jej męża przy ul. Uniwersyteckiej 1. Tam właśnie została aresztowana przez Niemców w kwietniu 1941 r., skąd przewieziono ją najpierw na al. Szucha w Warszawie, potem na Pawiak i w końcu do Nowego Sącza na przesłuchanie. Niemal rok od akcji „Szpital” Greko wpadło na trop podziemia: Niemcy przejęli odznaczenia od Władysława Sikorskiego dla Sądeczan, którzy uratowali Karskiego[15]. Potem za sprawą konfidentów rozpoczęły się aresztowania. Przesłuchania trwały kilkanaście tygodni, po czym Zofia została skazana na uwięzienie w obozie koncentracyjnym [16].
Trafiła do kobiecego obozu, KL Ravensbrück, gdzie przybyła z więzienia w Tarnowie w październiku 1941 r. Jedna ze współwięźniarek tak wspomina pierwsze tygodnie w obozie: Czterotygodniowa kwarantanna, w czasie której nie miałyśmy żadnego kontaktu z obozem […] była ciężką wstępną udręką. […] w tarnowskim transporcie, umieszczonym po stronie A, była Zosia Rysiówna, wówczas uczennica szkoły teatralnej. Ona to w niedzielne przedpołudnia, gdy nie było blokowej, przechodziła na naszą stronę i recytowała utwory Mickiewicza i Słowackiego. Repertuar miała bogaty, świetną dykcję, były to więc dla nas uczty duchowe[17]. I tak już zostało. Wieczory poetyckie Zofii Rysiówny koiły i odrywały od ponurej rzeczywistości – wspominała inna towarzyszka niedoli[18]. Zofia Rysiówna recytowała i śpiewała przy różnych okazach, a także bez okazji. Ze swoim występem wokalnym brała udział w m.in. w wigilii zorganizowanej w grudniu 1944 r. dla przebywających w obozie dzieci – głównie uwięzionych po powstaniu warszawskim[19]. Takie kobiety jak: Helena Salska, […], Józefa Kantor […], Zofia Rysiówna […] – promieniowały niepokonaną wewnętrzną wolnością, poczuciem godności, hartem ducha, mocą przetrwania…”[20].
Jako więźniarka Zofia pracowała m.in. przy pracach ziemnych i budowlanych poza obozem, w bliskości gestapowskich willi. Następnie podszywała wojskowe płaszcze futrami zrabowanymi w całej Europie (głównie ofiarom Holokaustu)[21]. W Archiwum Narodowym w Krakowie Oddział w Nowym Sączu zachowało się (w odpisie maszynowym) kilka grypsów Zofii pisanych do matki. Do rodziny nadawał je Francuz, jeniec wojenny, z którym Zofia kontaktowała się, idąc do pracy poza obozem. Listy, bardzo poetyckie, pełne są tęsknoty i żalu za utraconym życiem i ciepłem rodzinnym, możliwością nauki i doświadczania sztuki. Jesteś wszystkim dla mnie mamo! Wszystkim dobrym, wytęsknionym i straconym na tak długo – pisała Zofia 4 kwietnia 1943 r.[22]
O determinacji i harcie ducha Zofii świadczy fakt, że z obozu do Polski powróciła pieszo. Wiąże się z tym niezwykła, podobno rzeczywista historia – otóż niedługo przed jej powrotem do rodzinnego domu jedna z sióstr Zofii przebywających w Sączu miała sen. We śnie spotkała ją, idącą drogą w grupie obcych osób. Zapytana, kiedy wróci do domu – Zosia odpowiedziała spokojnie, że w środę. I rzeczywiście, kilka dni po tym śnie, a była to środa – i cała rodzina zastygła w oczekiwaniu – o godzinie dziesiątej wieczorem Zofia zastukała do drzwi[23].
Po jakimś czasie powróciła do Krakowa, gdzie zdała eksternistycznie egzamin aktorski. Na deskach teatralnych zadebiutowała niedługo potem, w 1945 r. w Teatrze Miejskim im. Juliusza Słowackiego, w „Balladynie”. Reżyser Władysław Woźnik życzył sobie, żeby główną rolę grała nie jakaś pełna czaru przedwojenna diwa, a zwyczajna dziewczyna. Więc jak mnie zobaczył z tymi moimi dwoma czarnymi warkoczami, to się mu spodobałam – wspominała Zofia Rysiówna po latach. W Krakowie poznała Adama Hanuszkiewicza, również aktora. Wzięli ślub (Zofia była drugą żoną artysty), a w związku na świat przyszło dwoje dzieci. Po kilkunastu latach pracy na deskach krakowskich teatrów dramatycznych, osiedliła się na stałe w Warszawie, gdzie Hanuszkiewicz angażował się w powstanie Teatru Telewizji. W stolicy Zofia również związała się z TTV, grała również między innymi w Teatrze Polskim, Teatrze Klasycznym oraz Teatrze Nowym. Potem występowała także w Państwowym Teatrze Polskim w Poznaniu. Jako aktorka teatralna posiadała wyjątkowe predyspozycje […] do tworzenia heroin tragicznych w dramacie poetyckim[24]. Takie też role często jej oferowano. Ponadto zagrała też kilka ról filmowych, brała udział w słuchowiskach Polskiego Radia oraz dubbingowała filmy[25].
Zofia Rysiówna zmarła 17 listopada 2003 r. w Warszawie. Jej ciało spoczęło jednak w Nowym Sączu, na cmentarzu komunalnym przy ul. Rejtana.
——————————————————————————————
[1] Niektóre źródła podają 17 maja, por.: https://www.polskieradio24.pl/39/156/Artykul/2734240,Zofia-Rysiowna-aktorka-ktora-ocalila-Jana-Karskiego, dostęp: 10.11.2021,
[2] Wanda Starzyńska, Korzenie [w:] Zbigniew Ryś, Wspomnienia kuriera, Nowy Sacz 2013, s. 8–9; zob. też: https://plus.gazetakrakowska.pl/sadecki-rod-wielu-cnot-niezwykla-odwaga-i-artystyczny-talent-rysiow/ar/12172012, dostęp: 10.11.2021,
[3] Maria Lorek, Stanisław Gniady, Sądeczanki – więźniarki Ravensbruck, „Almanach Sądecki“ 2014, nr 1/2 (86/87), s. 37.
[4] Zofia Rysiówna, Z przeżyć okupacyjnych, „Rocznik Sądecki” 1968, t. 9, s. 441.
[5] J. Bieniek, Lord znad Dunajca, s. 50.
[6] Z. Rysiówna, Z przeżyć okupacyjnych, s. 442.
[7] Jan Słowikowski, Wspomnienia z pracy w szpitalu sądeckim w latach 1935–1941, „Rocznik Sądecki” 2008, t. 36, s. 291, przypis 2.
[8] Audycja Joanny Sucheckiej „Aktorka Zofia Rysiówna o swoich wspomnieniach z Gestapo i obozu koncentracyjnego“. (PR, 18.03.1969), link na stronie: https://www.polskieradio24.pl/39/156/Artykul/2734240,Zofia-Rysiowna-aktorka-ktora-ocalila-Jana-Karskiego
[9] Z. Rysiówna, Z przeżyć okupacyjnych, s. 442.
[10] Powszechnie zwane „Gestapo“. Chodzi o niemiecką policję graniczną, której siedziba mieściła się w Nowym Sączu przy ul. Czarnieckiego 13, zaś jeden z posterunków terenowych – w Muszynie. W Nowym Sączu nigdy Gestapo nie urzędowało, jego funkcje pełniła właśnie policja graniczna. Więcej na ten temat por.: Dawid Golik, Obsada personalna niemieckiej policji bezpieczeństwa i służby bezpieczeństwa w powiecie nowosądeckim w latach 1939–1945, „Rocznik Sądecki” 2020, t. 48, s. 214.
[11] https://www.facebook.com/watch/?v=540703447177047&ref=sharing, 26.03.2022.
[12] Jan Słowikowski, Wspomnienia z pracy w szpitalu sądeckim w latach 1935–1941, „Rocznik Sądecki” 2008, t. 36, s. 291.
[13] https://www.polskieradio24.pl/39/156/Artykul/2734240,Zofia-Rysiowna-aktorka-ktora-ocalila-Jana-Karskiego oraz opublikowane przy artykule audycje radiowe, 12.12.2021.
[14] Więcej na ten temat napisał dr Adam Puławski, por np.: https://www.holocaustresearch.pl/index.php?show=525&strona=528, https://dzieje.pl/aktualnosci/dr-adam-pulawski-misja-karskiego-byla-priorytetowa-dla-polskiego-podziemia, 26.03.2022.
[15] Z. Rysiówna, Z przeżyć okupacyjnych, s. 443.
[16] O swoich wojennych losach wspomina Zofia Rysiówna. Audycja z cyklu „Zapiski ze współczesności“. (PR, 08.03.1999) https://www.polskieradio24.pl/39/156/Artykul/2734240,Zofia-Rysiowna-aktorka-ktora-ocalila-Jana-Karskiego, 12.12.2021.
[17] Urszula Wińska, Zwyciężyły wartości. Wspomnienia z Ravensbrück, Gdańsk 1985, s. 38.
[18] Ibidem , s. 119.
[19] Ibidem.
[20] Ibidem, s. 357.
[21] Audycja radiowa… https://www.polskieradio24.pl/39/156/Artykul/2734240,Zofia-Rysiowna-aktorka-ktora-ocalila-Jana-Karskiego 12.12.2021 r.
[22] ANKr O/NS, Materiały do dziejów harcerstwa w nowosądeckim, sygn. 559/34, s. 333.
[23] O swoich wojennych losach wspomina Zofia Rysiówna. Audycja z cyklu „Zapiski ze współczesności”. (PR, 08.03.1999) https://www.polskieradio24.pl/39/156/Artykul/2734240,Zofia-Rysiowna-aktorka-ktora-ocalila-Jana-Karskiego
[24] https://encyklopediateatru.pl/osoby/169/zofia-rysiowna, 12.12.2021 r.
[25] https://www.polskieradio24.pl/39/156/Artykul/2734240,Zofia-Rysiowna-aktorka-ktora-ocalila-Jana-Karskiego, 10.12.2021 r.