Dziewczęta od „Tatara”. Maria Zubek, Helena Barbacka, Barbara Mitas.
Anna Żalińska
Od marca 1940 r. istniała przy ZWZ Wojskowa Służba Kobiet pod dowództwem mjr Marii Wittekówny (działająca w strukturach Oddziału Organizacyjnego Komendy Głównej AK, powstała na bazie istniejących przed wojną jednostek pomocniczej służby kobiet). Wiosną 1942 r. do WSK została włączona Organizacja Harcerek z Pogotowiem Harcerek. Kobiety miały angażować się w działalność podziemia przede wszystkim jako kurierki i łączniczki, a także sanitariuszki, informatorki, organizując zaplecze gospodarcze i kancelaryjno-biurowe dla AK i jej dowództwa oraz służbę wartowniczą – w konspiracji a także w planowanym w przyszłości zbrojnym powstaniu [1].
Jedną z komendantek Wojskowej Służby Kobiet przy dowództwie Inspektoratu AK Nowy Sącz – miasto i obwodzie nowosądeckim była Jadwiga Golachowska ps. „Sawa”. Zdekonspirowana w lipcu 1944 roku uniknęła aresztowania i ukrywała się w rejonie Łącka[2]. Jej miejsce jako dowódcy WSK przejęła Zofia z Uhlów Kubiszowa (ps. „Ofka”), łączniczka. Wkrótce po objęciu komendantury, bo już 30 września 1944 r. została również zdekonspirowana, aresztowana i skazana na obóz koncentracyjny (gdzie doczekała końca wojny[3]).
Niezależnie od wyżej opisanej organizacji zdarzało się, że kobiety trafiały do oddziałów partyzanckich, w bezpośrednie struktury żołnierskie Armii Krajowej. Początkowo – według wspomnień Juliana Zubka – z rozkazu Komendy ZWZ obwodu nowosądeckiego kobiety miały nie być włączane do oddziałów partyzanckich[4]. Gen. Stefan Rowecki „Grot” już w marcu 1941 r. zabiegał o nadanie kobietom takich samych praw, jakie posiadali mężczyźni w ochotniczej zasadniczej służbie wojskowej. Sytuację legitymizował ostatecznie dekret prezydenta RP na uchodźstwie Władysława Raczkiewicza o ochotniczej służbie kobiet z dnia 27 października 1943 r. Na tej podstawie, 18 stycznia 1944 r., komendant AK gen. Tadeusz „Bór” Komorowski wydał rozkaz 129/I, który przewidywał udział kobiet w okresie konspiracji i w przyszłym powstaniu we wszystkich działaniach wojskowych podziemia, włącznie z akcją bojową[5].
Jednym z organizatorów i dowódców oddziału partyzanckiego Armii Krajowej, w którym znalazły się sądeckie kobiety, był Julian Zubek ps. „Tatar”, przedwojenny absolwent Państwowego Seminarium Nauczycielskiego w Starym Sączu, nauczyciel szkolny wychowania fizycznego[6]. Od połowy roku 1944 r. dowodził oddziałem 9 kompani III batalionu 1 Pułku Strzelców Podhalańskich AK. Zanim oddział został oficjalnie sformowany na polecenie przełożonych w strukturach konspiracyjnych, już od połowy 1940 r., Zubek prowadził szkolenia bojowe. Gromadził wokół siebie głównie młodych mężczyzn i pod pozorem wycieczek górskich szkolił ich na modłę harcerską, a także w obsłudze broni i udzielaniu pierwszej pomocy. Przede wszystkim poznawali teren swoich przyszłych działań dywersyjnych i zdobywali zaprawę leśną (m.in. poprzez całodzienne i nocne wycieczki na orientację, z kompasem, w rejonie Przechyby, Turbacza czy Jaworzyny). W „leśnej podchorążówce” Zubka brały udział również dziewczęta. Zwykle miały one ukończone przedwojenne kursy przysposobienia wojskowego i kursy pielęgniarskie PCK; poszerzały swoją wiedzę i dzieliły się z innymi. Spośród kobiet, które chodziły z Zubkiem na wspólne „wycieczki”, a potem utrzymywały współpracę w partyzanckiej konspiracji, dowódca wspomina: Michalinę Chrzanowską (pomocną w zakresie żywienia i wywiadu), Krystynę Cholewską (ps. „Kuba”, członka oddziału leśnego), Barbarę Mitas ps. „Lajla” (potem „Baśka” – w oddziale), Marię Steindel (późniejszą żonę Zubka) i Aleksandrę Żabecką. Ta ostatnia oddała szczególne zasługi dla organizacji szkoleń, gdy wydzierżawiła i prowadziła schronisko na Przehybie[7].
Zubek wspomina również dwie inne kobiety współpracujące z oddziałem: Helenę Barbacką i Genowefę Szarysz (ps. „Czarna”), które zostały zwerbowane do ZWZ-AK we współpracy z oddziałem Zubka. Działały jako kurierki i sanitariuszki, weszły do konspiracji poprzez zastosowanie konspiracyjnych trójek przez wcześniej już zaprzysiężonych członków oddziału[8].
Helena Barbacka do oddziału Zubka została „wciągnięta” przez Adama Ślepiaka, ps. „Żar”. Do ich „trójki” konspiracyjnej należał jeszcze Kazimierz Prohaska. Było to jesienią 1942 r., gdy została łączniczką, zaprzysiężoną z pseudonimem „Gencjana”. Tak podpisywała jeszcze przed wojną swoje młodzieńcze teksty, tworzone dla czasopisma międzyszkolnego „Zew gór”[9]. Punkt kontaktowy znajdował się w jej domu tj. w Willi Marya przy ulicy Jagiellońskiej 61 (tej, z której w lipcu 1941 r. zabrano na śmierć jej stryja, malarza Bolesława Barbackiego), a także w Biurze Kasy Oszczędności, gdzie pracowała (przy ul Szwedzkiej 2). Przyjmowała do domu rannych, udzielając im pomocy medycznej, ukrywała konspiratorów i uchodźców[10].
Adam Ślepiak do kwietnia 1944 r. pracował jako księgowy w hurtowni perfumeryjnej Jana Jasińskiego przy ul. Jagiellońskiej. Tuż po świętach Wielkanocnych, które wypadały wtedy 9 i 10 kwietnia, policja niemiecka wkroczyła do zakładu, szukając jego i Kazimierza Prohaski. „Żar” zdołał uciec[11]. W tamtym okresie oczywistym wyborem dla poszukiwanego przez policję był leśny oddział.
Zachowało się wspomnienie o jednej z akcji kurierskich, w której udział brał Adam Ślepiak, a pomagała mu potem w swoim domu „Gencjana”. Otóż w kwietniu 1944 r., wracając z Węgier z innym jeszcze kurierem, „Żar” niósł w plecaku przemycony rkm. Wstąpili do baru niedaleko Starego Sącza. Czekając tam na posiłek, zostali zaskoczeni przez Niemców. Widocznie ktoś z obsługi zadenuncjował partyzantów, dostrzegając niezbyt dobrze ukryty karabin. Obydwu udało się uciec, ale zostali rozdzieleni. „Żar”, ranny, ostatecznie dostał się do domu Heleny Barbackiej. Po założeniu opatrunku wrócił na melinę w domu Zyzdów w Dąbrówce. Pojawił się tam, ku swojej uciesze, akurat gdy koledzy śpiewali mu „wieczne odpoczywanie”[12].
Helena Barbacka, zagrożona dekonspiracją we wrześniu 1944 r. wstąpiła na stałe do oddziałów leśnych Zubka[13]. Przy tej okazji oddział miał okazję świętować radosne wydarzenie – 23 listopada 1944 r. Helena Barbacka i Adam Ślepiak wstąpili w związek małżeński. Skromna uroczystość odbyła się w kościółku w Dąbrówce, a przewodził jej ksiądz proboszcz Michał Kuc. Kolega z partyzantki, „Niedźwiedź”, ubezpieczał uroczystość, stojąc na czatach[14].
W oddziale Helena zajmowała się chorymi w lazarecie, prała, i – według wspomnień Marii Zubek – prowadziła kronikę obozową[15]. Zajmowała się też gotowaniem, choć nie zawsze było z czego. Zupa z czarnej mąki z czernicami lub grzybami nie należała do rzadkości. Po około czterech miesiącach w lesie wróciła do domu dzień przed Sylwestrem. Jej mąż, Adam Ślepiak, „zszedł” z oddziałem po pełnym wycofaniu się Niemców[16].
Po wojnie Helena pracowała jako urzędniczka w banku, a Adam Ślepiak ukończył Politechnikę Krakowską. Helena została odznaczona Krzyżem Partyzanckim oraz Krzyżem Kawalerskim Odrodzenia Polski. Kontynuowała tradycję rodzinną, występując w Teatrze Robotniczym (któremu nadano imię jej stryja Bolesława Barbackiego) i działała aktywnie w Klubie Ziemi Sądeckiej[17].
Kolejną z kobiet, które dołączyły do oddziału leśnego Zubka w sierpniu 1944 r. była Barbara Mitas ps. „Lajla”, potem zwana „Baśką”. Pochodziła z Nowego Sącza, Zubek nazywa ją dobrym duszkiem oddziału[18]. Współpracująca wcześniej z oddziałem w zakresie wywiadu i aprowizacji w produkty żywieniowe, a zagrożona aresztowaniem gdyby pozostała w Sączu, zmuszona była do końca wojny ukrywać się. Barbara Mitas, jako niezwykle silna kobieta, brała udział w bezpośrednich akcjach zbrojnych, przenosząc broń i amunicję. W razie potrzeby – a oddział leśny nierzadko zmieniał miejsce swojego stacjonowania – brała też na swoje barki zadania tragarza, w przenośni i dosłownie, dźwigając na plecach ciężki dobytek partyzancki[19].
Pobyt nielicznych kobiet w zmaskulinizowanym oddziale wiązał się także z pojawianiem się napięć w relacjach damsko-męskich. W oddziale Zubka szczególnie narażona na nagabywania kolegów była, nie pozostająca w stałym związku, „Baśka”. Zubek zakazał ostatecznie udziału Baśki w kampach, przydzielając ją do lazaretu wraz z „Tatarzyną”. Choć podobno ona sama potrafiła wobec zbyt natarczywych amantów zrobić użytek ze swojej siły[20].
Kilkanaście tygodni w oddziale spędziła także Maria Zubek z domu Steindel ps. „Myszka”, żona dowódcy. 3 czerwca 1943 r. w kaplicy o. Jezuitów na Zabełczu odbył się jej ślub z Julianem Zubkiem. Na tę uroczystość pan młody zaprosił dwóch przyjaciół z Krakowa[21]. Młodzi małżonkowie mieszkali krótki czas w Nowym Sączu, a ich mieszkanie było ośrodkiem konspiracyjnych spotkań. Gdy przyszło im opuścić miasto, chłopcy z leśnego oddziału zmienili pseudonim Marii z „Myszki” na „Tatarzynę”.
Czas, który „Tatarzyna” spędziła w oddziale przypadł na okres zaawansowanej ciąży. W jej obowiązkach leżało zajmowanie się kuchnią (choć i mężczyźni pełnili przy niej dyżury) oraz zapleczem sanitarnym. Oddział był naszym domem, koledzy żołnierze naszymi braćmi, o których musiałyśmy dbać jak najserdeczniej wspomina po latach Maria Zubek. A oddziały leśne zmagały się nieraz z głodem, brudem i zimnem[22].
Gdy nadszedł dla Marii Zubek czas rozwiązania, przyjęta została do domu lekarza Zbigniewa Wroniewicza ps. „Turek” w Łomnicy. On oraz jego żona pomagali w aprowizacji w żywność i udzielali pomocy medycznej. Pani Wroniewiczowa zaopatrzyła młodego „Tataraka” w pieluszki i koszulki zdobyte na wsi, a po odejściu matki z dzieckiem nadal była z nimi w regularnym kontakcie, udzielając pomocy w razie potrzeby[23]. Dużym wsparciem była dla leśnych oddziałów rodzina, która dostarczała zaopatrzenia w jedzenie i odzież. Ponadto nie bez znaczenia była, dziś już anonimowa, spontaniczna pomoc organizowana na wsiach, gdzie reperowano buty czy szyto ubrania[24].
Kontakt z partyzantami mógł skończyć się tragicznie. Tak się stało w przypadku rodziny Polańskich. W ich chałupie oddalonej od zabudowań wsi Majchrówki wypiekano chleb dla oddziału. Dwóch partyzantów, zupełnie zaskoczonych przez obławę niemiecką, zginęło tam z bronią w ręku. Niemcy podpalili dom i nie oszczędzili domowników: zginęła 21-letnia Maria Polańska z jedenastomiesięcznym synem, jej matka Maria Izworska i starszy pasterz[25].
Oddział Juliana Zubka zakończył walkę w styczniu 1945 r., kiedy to jego członkowie zdali broń przed komendantem wojennym miasta, płk. gwardii Iwanem Nagatkinem przy gmachu Starostwa Powiatowego i rozeszli się do domów[26]. Poniżej przytaczam obszerniejszy fragment wspomnień z tego okresu Władysławy Lubasiowej (z domu Szkaradek), która była poszukiwana przez policję niemiecką i ukrywała się w lesie[27]. Jej zapiski doskonale oddają sytuację partyzantów i partyzantek, i generalnie akowskiego podziemia, po odejściu Niemców jak i później, po zakończeniu wojny.
Niedługo po detonacji składu amunicji w sądeckim zamku, która miała miejsca 18 stycznia 1945 r., Władysława postanowiła naocznie ocenić sytuację w mieście. W drodze do Sącza towarzyszył jej Fedko, partyzant z oddziału „Zawiszy”.
Przedarliśmy się przez te [zamkowe] gruzy niby uprzątniętym przejściem i… spotkało mnie „miłe” powitanie w rodzinnym Nowym Sączu. Oto na byle jak postawionym parkanie – duże, kolorowe plakaty: „Zaplute karły reakcji precz” i dwa przerażone „ludziki” z napisem na plecach: AK i NSZ – oraz solidny, duży but wymierzający im potężnego kopniaka… Na drugim – ogromna miotła i takie same na „ludzikach” litery oraz napis: „Wymieciemy reakcję z Polski”. Do końca życia będę mieć te plakaty przed oczami – pomyślałam oszołomiona.
I niby przepowiednia nadleciał ku mnie z oddali Chorał Ujejskiego… Stanęłam jak zaczadzona i nagle z odrętwienia wyrwał mnie zachrypnięty głos Fedki:
– Co mam robić?
Popatrzyliśmy na siebie i niby obojętnie wzruszyłam ramionami.
– Rzuć pan broń gdziekolwiek w krzaki, albo w przerębel na Dunajcu i wracaj uprawiać zagon. Nadchodzi wiosna. Pory roku nie zawodzą, a przynajmniej tak dotychczas było. Armie idą i przechodzą… różne rządy są – i zmieniają się… A ziemia zostaje[28].
——————————————————————————————
[1] Por. Marek Ney-Krwawicz: Komenda Główna Armii Krajowej 1939–1945. Warszawa 1990, s. 79–81, Andrzej Chmielarz, Wojskowa Służba Kobiet, „Biuletyn Informacyjny. Miesięcznik Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej” 2020, nr 7 (361), s. 3.
[2] ANKr O/NS, Związek Kombatantów Rzeczpospolitej Polskiej i Byłych Więźniów Politycznych. Zarząd Okręgowy w Nowym Sączu, sygn. 31/558/713, Kilka sylwetek Kobiet bardziej zaangażowanych w Ruch Oporu na terenie województwa, maszynopis, s.6
[3] Ibidem. 6.
[4] Julian Zubek „Tatar”, Ze wspomnień kuriera, Kraków 1988, s. 85.
[5] A. Chmielarz, op. cit., s. 4–5, por. też:. Maria Wittekówna, Szefostwa i referaty WSK w komendach ZWZ-AK [w:] Słownik uczestniczek walk o niepodległość Polski 1939–1945, Warszawa 1988, s.511–512.
[6] O przedwojennej działalności, zwłaszcza sportowej Juliana Zubka por.: Piotr Kazana, Przedwojenna działalność sportowa mjr. Juliana Zubka, „Almanach Sądecki” 2016, nr 3/4 (96/97), s. 67–85.
[7] J. Zubek, op. cit., s.22.
[8] Ibidem, s 25.
[9] ANKr O/NS, Materiały do dziejów harcerstwa w nowosądeckim, sygn. 31/559/33, Wspomnienie z okupacji Heleny Ślepiakowej z 25.02.1970 r., b.s.
[10] J. Zubek, op. cit., s.85.
[11] ANKR O/NS, Materiały do dziejów harcerstwa…, sygn. 31/559/33, Wspomnienie z okupacji Heleny Ślepiakowej, b.s.
[12] ANKR O/NS, Związek Kombatantów Rzeczpospolitej Polskiej…, sygn.31/558/1448, Józef Bieniek, Wspomnienie o Adamie Ślepiaku – Żar, b.s.
[13] ANKr O/NS, Archiwum TVS Wiesława Szkarłata z Nowego Sącza, b. sygnatury, nagranie audiowizualne „Chłopcy od Tatara”, Wypowiedź własna Heleny Ślepiak.
[14]J. Zubek, op. cit, s.174.
[15] ANKR O/NS, Związek Kombatantów Rzeczpospolitej Polskiej…, sygn.31/558/962, Maria Zubek, Udział kobiet w ruchu partyzanckim polskim i radzieckim na Sądecczyźnie, s.1.
[16] ANKr O/NS, Archiwum TVS Wiesława Szkarłata…, b. sygnatury, „Chłopcy od Tatara”, Wypowiedź własna Heleny Ślepiak.
[17] Ibidem.
[18] J. Zubek, op. cit, s. 103.
[19] Ibidem.
[20] Ibidem s.22, 59, 65, 104.
[21]Wiąże się z tym anegdota: otóż jeden z gości, poszukiwany przez Gestapo Jerzy Ustupski, podróżował z fałszywą Kenkartą. Gestapowiec sprawdzający dokumenty w pociągu najpierw przepuścił go wolno, jednak zainteresował się jego góralskim haczykowatym nosem. Gestapowiec, myśląc, że ma przed sobą Żyda, zmusił Ustupskiego do udowodnienia swojego pochodzenia, każąc opuścić spodnie w stacyjnej toalecie, co tamten przypłacił górą strachu i gonitwą za odjeżdżającym pociągiem przy salwach śmiechu rozbawionych Niemców. Za: J. Zubek, op. cit.,s. 26.
[22] ANKR O/NS, Związek Kombatantów Rzeczpospolitej Polskiej…, sygn.31/558/962, Maria Zubek, Udział kobiet w ruchu partyzanckim polskim i radzieckim na Sądecczyźnie, s. 2.
[23] Ibidem; J. Zubek, op. cit., s. 162.
[24] B. Faron, Okupacyjne zimy. Impresje, „Rocznik Sądecki” 1998, t. 26, s. 201.
[25] J. Zubek, op. cit., s. 141.
[26] Ibidem, s.204–205.
[27] Przebywała w ukryciu w bacówce m.in. z kapitanem „Halą” – Henrykiem Musiałowiczem, który wraz z Jerzym Kardaszewiczem (ps. „Doktor”) zajmowali się wyrobem granatów, Władysława pełniła funkcje kurierskie, w razie potrzeby kontaktując ww. z odziałem Zubka, por.: Władysława Lubasiowa, Światła obrazów i cienie, „Almanach Sadecki” 2000, nr 1 (30), s. 53.
[28] W. Lubasiowa, op. cit., s. 59–60.